Słowacja, Czechy
-
DST
410.20km
-
Teren
5.00km
-
Czas
17:40
-
VAVG
23.22km/h
-
VMAX
58.50km/h
-
Sprzęt Kellys Magnus
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pomyślałem że skoro wolny cały dzień to może wybiorę się na Jurę. We Wiadomościach jednak mówili że w Małopolsce, w Świętokrzyskim i na Górnym Śląsku sypnęło śniegiem. Telefon do kumpla z okolic Wolbromia a ten potwierdza. No cóż na szybko zmiana planów i obrałem kierunek przeciwny. Każdy ma przecież w zanadrzu kilka miejsc gdzie chciałby pojechać. Żadnego plecaka nie brałem bo nie cierpię wozić ciężarów na plecach. Z torebki biodrowej też zrezygnowałem bo za mała. Założyłem trójkątną torbę na ramę, którą wieki temu wygrałem na jakichś zawodach i do niej spakowałem trochę jedzenia.
I tak wyjechałem jeszcze przed północą a mianowicie chwilę po 23 godz.
Jabłonków o północy
Znowu zadki... a droga z Przełęczy Jabłonkowskiej oblodzona.
Zamek w Budatinie koło Żyliny
Kawałek dalej zaczął padać deszcz ze śniegiem. Stanąłem na chwilę na jakimś przystanku i przejeżdżali Policajci. Wrócili zaciekawieni i popytali gdzie o tej porze jadę. Pogadaliśmy nawet dłużej o rowerach i pojechałem do Bytcy
Zamek w Bytcy
W Puchowie droga już zupełnie mokra, apogeum syfu
Jak zobaczyłem ten napis PUCHOV to od razu przypomniał mi się biedny Grześ (Papa Miś). Grześ to właściwie 2-u metrowy Grzecho, kumpel który uczył mnie w czasach szkoły średniej podstaw asekuracji we wspinaczce i zjeżdżania. Potem został zły nawyk zjeżdżania na ósemce, tak że nawet Zerwę tak zjeżdżaliśmy z improwizowanych stanowisk. Jak Grzecho raz poleciał z okapu na Goduli to Beny który go asekurował zrył pas trawy pod ścianę:)
Pewnego razu Grzecho z Benym wracali z Tatr po zrobieniu zimą Świstowego. Niektóre pociągi do Pragi jeżdżą przez Czeski Cieszyn a inne przez Horny Lidec. Oni jechali tym drugim. Przespali Żylinę gdzie mieli się przesiąść i w dziwnych niewyjaśnionych okolicznościach Grzecho wysiadł właśnie na stacji PUCHOV żeby puścić dymka. Pociąg odjechał a biedak został tylko z paszportem (to były czasy kontroli na granicach). Na stopa dojechał do Żyliny i udał się na komisariat wyjaśnić że nie ma na bilet. Policajti do niego: Fajna kurtka, za 500 KS bym kupił... Cóż miał zrobić? Poszedł z buta do Zwardonia (ok 50 km)
Stamtąd dzwonił potem do domu (z budki) i matka przyjechała.
Beny wrócił zaś z dwoma plecakami i oznajmił że Papa Miś zniknął.
Odbiegłem od tematu a tymczasem rozjaśniło się i mijałem po drodze kilka kaszteli(dworów) i pałaców
Lednicke Rovne
Horovce
Prusove
Klobusice
Dubnica
Jadąc przez Dubnicę w 1998 r. z kol. Markiem byliśmy świadkami stłuczki. W tym samym miejscu z resztek karoserii czyjegoś wozu zrobiłem sobie błotnik. Taśma izolacyjna dobra na wszystko.
Pierwszy cel osiągnięty - Trenczyn (krótki postój, śniadanie)
Synagoga w Trenczynie
Potem było trochę błądzenia, strata czasu ale dotarłem do drugiego celu.
Zamek Beckov
Z Beckova do Nowego Miasta nad Wagiem bo tam dopiero most i drugą stroną rzeki do Trenczyna.
Opactwo Skałka nad Wagiem z 11 w.
Obok była fajna jaskinia więc i tam wlazłem
Podjechałem następnie do Dolnej Sucy z zamiarem odnalezienia resztek zameczku Krasin. Niestety droga na wzgórze to mieszanka śniegu i błota tak że zawróciłem i pojechałem doliną Vlary.
Zapory przeciwczołgowe z czasów II W.S
Opuszczam Słowację i miejscowość o wdzięcznej nazwie, kojarzącej się z czynnością fizjologiczną. To ja już wolę te zadki.
Witają mnie pierwsi mieszkańcy Czech
A potem docieram do Brumova
Na zamek oczywiście wyjechałem. Widok z zamku
Od Brumova a właściwie jeszcze od Słowacji pod górę na Horny Lidec
Certove skały
Zamek we Vsetinie
Valasske Mezirici
Przed Frensztatem zrobiło się już ciemno
Frensztat pod Radhostem
Wybrałem nieco dłuższą drogę przez Frydlant ale za to tylko jeden dłuższy podjazd i w dół do Frydku. Do Cieszyna normalką czyli górka, dół, górka, dół.
W domu byłem po 21 godz syty wrażeń.
Kategoria Rower
komentarze
Gratuluję pięknej trasy.
Rispekt: za trasę, pogodę, ilość kilometrów, zdjęcia, które nam zaserwowałeś :))!!!!!
Jeszcze trochę i Twoi synowie będą jeździć razem z Tobą:)
E, Ty lepiej nie wpadaj do nas, bo, chcąc Ci dotrzymać tempa, gospodarze jak nic zajeżdżą się na śmierć...
Gratki za traskę,mnie by się nie chciało,albo po prostu nie dałbym rady:)-no to teraz wszyscy będziemy zmuszeni oglądać Twoja gębę przez miesiąc na głównej bs:))
Gratuluję dystansu!
Ps. jeździsz w pedałach Cranka?
Gratulacje !!!
Zamki w Trencinie znam jedynie z perspektywy autostrady D1 Żylina-Bratysława. W życiu bym nie wpadł na pomysł, żeby to obrócić hurtowo rowerem. Niesamowita wyprawa (obok tej wokół Tatr). Gratulacje!